Koncerty 1000 Koncert

28 czerwca 1997
    Zapowiadał się na najlepszy dzień w historii zespołu i jego fanów. Byłem jednym z nich. Die Toten Hosen mieli zagrać 1000 koncert w swojej historii na Rheinstadion w Düsseldrofie. To było cos wyjątkowego, ponieważ grali oni w swoim rodzinnym mieście na stadionie Fortuny Düsseldrof, której jestem wielkim fanem ( większość kibiców Fortuny jest także Fanami Hosen'ów ) - tak więc był to najważniejszy dzień w moim życiu. Ponad 60.000 biletów zostało sprzedanych już w grudniu 1996r. a wszyscy nie mogli się doczekać tego wydarzenia. Dzień przed koncertem pojechałem na stadion zobaczyć ekipę techniczną wznoszącą scenę. Wyglądało to naprawdę rewelacyjnie. W nocy nie mogłem spać, myślałem tylko o koncercie. Wstałem bardzo wcześnie, coś ok. 6 rano. Zapowiadał się bardzo ciepły i słoneczny dzień. Czego jeszcze można było oczekiwać, wszystko było O.K.. Założyłem jeansy, koszulkę piłkarską Fortuny Düsseldrof i ruszyłem. W południe dojechaliśmy na stadion, było już pełno ludzi. Pierwszy zespół zaczął grac o 3 po południu. Mieliśmy naprawdę dużo zabawy, nagle pojęliśmy, że stoimy na "świętym trawniku" Fortuny. Około 10 Die Toten Hosen pojawili się na scenie. Serce przestało mi bić na kilka chwil. Zaczął się koncert !!! Atmosfera przebijała wszystkie koncerty w hali. Wszyscy skakali, tańczyli i śpiewali, nie ważne było, że kogoś nie znasz, liczyli się tylko Hoseni.  Mieliśmy szczęście, że staliśmy na środku stadionu a nie przy samej scenie. Właśnie tam tłok był tak duży, że ludzie nie mogli tego wytrzymać. Toten Hosen przerwali koncert już po 20 minutach grania !!! Campino zawsze mówił fanom, żeby bawili się dobrze i nie pchali się zbyt mocno do przodu, bo ci którzy są przy barierkach nie mogą już  oddychać. Hoseni wznowili koncert ale po około 30 minutach znów przerwali i zeszli ze sceny na kolejne 20 minut. W tym czasie ekipa strażaków zaczęła wyciągać wiele osób z tłumu rozbawionych fanów. Hoseni nie chcieli kontynuować lecz policja prosiła o kontynuacje koncertu, ponieważ chciała zapobiec panice jaka mogła zostać wywołana na skutek wiadomość o zakończeniu tego party. Włączono oświetlenie na stadionie i Die Toten Hosen kontynuowali swój koncert. Ale atmosfera nie była już taka jak przedtem. Wszyscy odczuwali, że coś się stało. Koncert zakończył się po godzinie 1 w nocy. W czasie gdy próbowaliśmy wszyscy złapać pociąg do naszych domów, dotarły do nas złe wiadomości. 16 letnia dziewczyna zmarła w drodze do szpitala a ponad setka fanów odniosła obrażenia.  Teraz kiedy tylko wracam myślami do tych wydarzeń dziwnie się czuje. Podobne mam uczucia kiedy zakładam podkoszulkę którą kupiłem przed koncertem. Tydzień po koncercie wszyscy nadal rozmawiali o tym. Co było źle ? Kto zawinił ? Moim zdaniem wiele rzeczy nie było w porządku. Po pierwsze była tylko jedna barierka między sceną a tłumem ludzi. Normalnie na tak dużych koncertach są dwie a nawet trzy. Dzień w którym odbywał się koncert był bardzo gorący, każdemu chciało się pić a na stadion nie można było wnosić żadnych napojów. Można było je kupować jego terenie, ale za szklankę wody trzeba było zapłacić 6 DM (ok. 13 zł !). Czy to jest w porządku ? Nie sądzę. Widziałem młodzież która nie mogła sobie pozwolić na taki wydatek a kiedy chciałem kupić sobie napój po koncercie sprzedawca odpowiedział mi: ...jak chcesz się napić to kup sobie piwo lub szampana ! Ostatnią sprawą która zawiniła była informacja udzielana przez ochronę w razie wypadku. Na miłość boską przecież nikt tego nie słyszał. Do tej pory zastanawiam się co mówili wtedy organizatorzy.

 Karol Wierzbicki